środa, 29 czerwca 2011
dylematy...
Powyżej pierwszy z dylematów: sama obudowa lodówki, czy dodatkowe cargo, wąziutkie ale wysokie, nad nim szafka - na stolnice np:)
Koejny: jakie drzwi? chyba są już wybrane, ale może jest jakaś lepsza jeszcze opcja:
Ciągle weryfikuję pomysły:)
Bardzo bym chciała żeby wszystko wyszło jak trzeba:)
Ostatni dylemat to pomysł na coś nad sofę:) kombinacji już było kilka, obrazy, grafiki, naklejki.... ostatni pomysł to nasze wspólne zdjęcia - pomysły dopiero się zrodzą:) mam nadzieję:)
bieg zdarzeń...
Dzisiaj próbowałam oganąć małe aspekty czekającego nas remontu, tu i ówdzie w przerwach w trakcie szkolenia... Jakaś taka panika nie z rana ogarnęła,że za 2 tyg urlop, że potem będzie tylko kilka dni na opróżnienie 2/3 mieszkania, że trzeba by to wszystko jakoś ustalić...
Na pierwszy ogień poszedł meblarz:) Bardzo mi ły Pan - tak mi się zdaje...
W sumie widziałam go raz jeden, jak był zrobić wstępny pomiar, potem tylko telefonicznie. Oby wszystko poszło tak, jak obiecuje:) Czyli wizyta na finalny pomiar i ostateczne decyzje (bo jak to zwykle bywa rozważam kolejne opcje;)), wtedy jakaś umowa i inne formalności i max 3 tygodnie później montaż. Już sę doczekać nie mogę:)
Potem budowlaniec wzięty w ogień ptań, powiedział,że wszystko ustalimy jutro koło 10. Potem podjadą, jeszcze pooglądają i.... wkroczą ze sprzętem 1 sierpnia:)
Troszkę się uspokoiłam:)
Wczoraj wpadła nam (a w zasadzie nie mnie tym razem;P) do głowy myśl,że może stół wyrzucimy, a ławostół nabędziemy:) okazuje się że coś, co zawsze kojarzyło mi się z komunistycznym wynalazkiem, można odnaleźć w wersji 2011:) i nawet nie wygląda paskudnie:D a grata na codzień by ubyło:) cóż... kwestia do poważnego przemyślenia i analizy:)
Do urlopu już tylko 2 tygodnie. Wkońcu odsapnę od marazmu ostatniej pracowej codzienności. Chyba dość zaczynam mieć słyszanego na codzień: why, penalty i calculation logic. Chyba potrzebna mi przerwa. Na pewno potrzebna mi przerwa! Na 100%!!! Tylko czy 2 tygodnie wystarczą? mam nadzieję:) potem wkręcę się w piękniejące mieszkanie, może jakaś niespodzianka się też trafi.... kto wie;)
Na pierwszy ogień poszedł meblarz:) Bardzo mi ły Pan - tak mi się zdaje...
W sumie widziałam go raz jeden, jak był zrobić wstępny pomiar, potem tylko telefonicznie. Oby wszystko poszło tak, jak obiecuje:) Czyli wizyta na finalny pomiar i ostateczne decyzje (bo jak to zwykle bywa rozważam kolejne opcje;)), wtedy jakaś umowa i inne formalności i max 3 tygodnie później montaż. Już sę doczekać nie mogę:)
Potem budowlaniec wzięty w ogień ptań, powiedział,że wszystko ustalimy jutro koło 10. Potem podjadą, jeszcze pooglądają i.... wkroczą ze sprzętem 1 sierpnia:)
Troszkę się uspokoiłam:)
Wczoraj wpadła nam (a w zasadzie nie mnie tym razem;P) do głowy myśl,że może stół wyrzucimy, a ławostół nabędziemy:) okazuje się że coś, co zawsze kojarzyło mi się z komunistycznym wynalazkiem, można odnaleźć w wersji 2011:) i nawet nie wygląda paskudnie:D a grata na codzień by ubyło:) cóż... kwestia do poważnego przemyślenia i analizy:)
Do urlopu już tylko 2 tygodnie. Wkońcu odsapnę od marazmu ostatniej pracowej codzienności. Chyba dość zaczynam mieć słyszanego na codzień: why, penalty i calculation logic. Chyba potrzebna mi przerwa. Na pewno potrzebna mi przerwa! Na 100%!!! Tylko czy 2 tygodnie wystarczą? mam nadzieję:) potem wkręcę się w piękniejące mieszkanie, może jakaś niespodzianka się też trafi.... kto wie;)
poniedziałek, 27 czerwca 2011
Na dobry początek pochwalę się swoimi planami...
1 sierpnia - czas START!
Wyburzamy 2 ściany, na samą myśl gęsia skórka mnie dogania:) a tak serio to już doczekać się nie mogę.
Po pierwsze - kuchnia:
teraz wygląda tak:
Po pierwsze ciasno mi w niej na maxa.... uwielbiam gotować a tu za mało blatu, za mało szafek, za mało wszystkiego!
Do tego meble, pozostałość po poprzednich właścicielach mieszkania... tak samo zresztą jak płytki nad blatem i na podłodze. Jedynie ściany przemalowane z żółtego na zielony, dokupione i wciśnięte kilka sprzętów... i ogólnie wszystko kipi od nadmiarów!
Długo myślałam co jak gdzie i wogóle... to chyba final option :
i jak? myślę,że będzie funkcjonalniej, węcej miejsca i przede wszystkim: no colour!!!! white only!
I pomyśleć, że 3 lata temu pomalowałam wszystkie ściany w domu na szalone barwy duluxa...
przetrwają jedynie 2 popielate ściany w przyszłej sypialni i 2 odratowane ze śliwki na biało....
Co poza kuchnią? podłogi!
Chodzi za mną Dąb Perigord firmy Classen, ale nie widziałam jeszcze na żywca jak to wygląda więc się nie zarzekam:)
dochodzą kwestie doboru drzwi, ego, co ma wisieć nad kanapą i wielu innych cudów, o których wspomnę przy okazji.....
Wyburzamy 2 ściany, na samą myśl gęsia skórka mnie dogania:) a tak serio to już doczekać się nie mogę.
Po pierwsze - kuchnia:
teraz wygląda tak:
Po pierwsze ciasno mi w niej na maxa.... uwielbiam gotować a tu za mało blatu, za mało szafek, za mało wszystkiego!
Do tego meble, pozostałość po poprzednich właścicielach mieszkania... tak samo zresztą jak płytki nad blatem i na podłodze. Jedynie ściany przemalowane z żółtego na zielony, dokupione i wciśnięte kilka sprzętów... i ogólnie wszystko kipi od nadmiarów!
Długo myślałam co jak gdzie i wogóle... to chyba final option :
i jak? myślę,że będzie funkcjonalniej, węcej miejsca i przede wszystkim: no colour!!!! white only!
I pomyśleć, że 3 lata temu pomalowałam wszystkie ściany w domu na szalone barwy duluxa...
przetrwają jedynie 2 popielate ściany w przyszłej sypialni i 2 odratowane ze śliwki na biało....
Co poza kuchnią? podłogi!
Chodzi za mną Dąb Perigord firmy Classen, ale nie widziałam jeszcze na żywca jak to wygląda więc się nie zarzekam:)
dochodzą kwestie doboru drzwi, ego, co ma wisieć nad kanapą i wielu innych cudów, o których wspomnę przy okazji.....
Skąd mi się to wzięło?
Krótka odpowiedź: nie wiem.
Dłuższa?
...zapewne ze mnie samej, która lubi patrzeć, podglądać, podziwiać to, co inne, ciekawe... ze mnie, która kocha zmiany, licząc, że zawsze wniosą coś lepszego...
pewnie też z tego,że nie zostałam architektem - tak jak tego bardzo chciałam. Nie udało się dostać na ten wymarzony kierunek. Czy żałuję? pewnie jakaś cząstka mnie krzyczy teraz TAAAAAK!!!! ale tak chłodnym okiem patrząc, to skoro z tej architektury najbardziej kręcą mnie i tak wnętrza.... to i bez studiów sobie poradzę. Skończyłam inne, mniej mnie pasjonujące, teraz praca dała mi szansę się zbliżyć ku temu, co we mnie... a co będzie dalej? będzie tylko lepiej! WIEM TO!
Dłuższa?
...zapewne ze mnie samej, która lubi patrzeć, podglądać, podziwiać to, co inne, ciekawe... ze mnie, która kocha zmiany, licząc, że zawsze wniosą coś lepszego...
pewnie też z tego,że nie zostałam architektem - tak jak tego bardzo chciałam. Nie udało się dostać na ten wymarzony kierunek. Czy żałuję? pewnie jakaś cząstka mnie krzyczy teraz TAAAAAK!!!! ale tak chłodnym okiem patrząc, to skoro z tej architektury najbardziej kręcą mnie i tak wnętrza.... to i bez studiów sobie poradzę. Skończyłam inne, mniej mnie pasjonujące, teraz praca dała mi szansę się zbliżyć ku temu, co we mnie... a co będzie dalej? będzie tylko lepiej! WIEM TO!
Subskrybuj:
Posty (Atom)