Wstałam o świcie bo potrzeby naturalne zawezwały - i teraz zasnąć nie mogę... Postanowiłam więc, że nie będę się w łóżku miętosić z boku na bok! Słonko powoli wstaje - to i ja mogę!
Na początek pokażę Wam "uruchomiony balkon":) Jest niewielki, i niewielki jego fragment też dzisiaj pokażę.... ale jednak!
To klimat jaki stwarza lampion - zeszłoroczny prezent urodzinowy od moich rodziców:) Mimo, że urodziny mam latem, to jednak trafił pod nasz dach dopiero jesienią. Wczoraj więc zainaugurowałam jego byt w domniemanym miejscu - marzyłam o takim z szybkami, właśnie na balkon... By ogień nie gasł, a tylko umilał spędzane tam wieczory...
Prawda że uroczy? Na dodatek bluszcz coraz więcej liści rozwija, w weekend mam zamiar udać się po brakujące kwiaty do dwóch donic (póki co tylko jedna zapełniona kolorami) - będzie znów kolorowo i cudnie! Tak jak
rok temu, czy też lepiej?:) Pochwalę się pewnie niebawem...
To jednak nie wszystko!
Wczoraj miała miejsce jeszcze jedna inauguracja! Oficjalne rozpoczęcie sezonu balkonowego! Najpierw kawka, a w ciągu dnia woda z miętą i cytryną i...... szydełko;)
Oto efekty:
Kolorowa na maxa - pierwszy z efektów wykorzystania
zakupionych końcówek włóczek wszelakich:) Nie wiem jeszcze w której części mieszkania zamieszka...
W kolejnych dniach chcę zająć się szydełkowym ożywieniem krzeseł balkonowych:)
Miłego i słonecznego dnia!!!